Jestem fotografem. Nie. Jestem aparatem. Właściwie w czasie wykonywania zdjęć jestem i jednym, i drugim. Jestem okiem, które dostrzega walkę z niesfornym kosmykiem włosów Panny Młodej w czasie przygotowań, które widzi niespokojne drżenie kącika ust twardziela, który za chwile zostanie mężem. Czuję Wasze emocje, reaguję na nie, zaklinam je, tworząc z nich fotografie.
Jestem poszukiwaczem. Staram się zobaczyć to, czego Ty nie zdołasz. Nacisnę spust szybciej niż szeryf z Twojego ulubionego westernu. Ja jednak nie pozbawiam życia. Zatrzymuję na zawsze jego najpiękniejsze chwile i nie pozwalam im odejść. Jestem myśliwym. Wypatruję. Obserwuję. Czekam. Długo czekam, a później szybko działam.
Jestem kronikarzem. Nie wymyślam. Nie udoskonalam. Zapisuję. Nie używam słów, tylko obrazów. Nie podkoloruję rzeczywistości, bo jeśli gdzieś pojawi się cień, tylko doda on kontrastu. Zdenerwowanie będzie z Tobą – opiszę je. Będzie chwila strachu – dodam ją. Będzie nerwowy śmiech – zapamiętam dla Ciebie. Wpiszę to wszystko w obraz szczęścia. Autentycznego. Nie z książek dla dzieci. Nie zmyślam. W autentyczności jest znacznie więcej magii.
Jestem trochę duchem. Nie zobaczysz mnie, wpychającego obiektyw w każdy kąt. Nie zobaczysz błysku światła, bo zdjęcia ożywają najchętniej w naturalnym oświetleniu. Nie przejmiesz się moją obecnością, nie przestraszysz dźwiękiem migawki. Ale będę Twoim aniołem stróżem. Cały czas będę blisko. Kiedy na Twojej twarzy pojawi się uśmiech, złapię go i zapamiętam dla Ciebie na zawsze.
Nazywam się Tomasz Ogorzały. Tworzę pamięć Twojego szczęścia.