Jesienny ślub Dominiki i Pawła
W tym weselu było coś magicznego, a ja do dziś nie mogę się zdecydować, co dało więcej tej magii: piękna jesień, mnóstwo włożonego wysiłku, spora ilość tradycji czy ludzie. Ale po kolei. Reportaż zaczynałem u Pawła. Równolegle ze mną reportaż przygotowywał kamerzysta Marcin (link www)– genialny człowiek, który zna swój fach jak nikt inny. To zwykle najkrótsza część pracy, bo wszystko odbywa się sprawnie, przy minimum szumu. U Pawła dowiedziałem się, jak wiele wysiłku włożyli Państwo Młodzi w przygotowania. To imponujące.
U Dominiki, zgodnie z przypuszczeniami, już w tym czasie wrzało. Mnóstwo śmiechów, bieganiny, krzątania się i odrobina zamieszania, która zawsze pozwala wydobyć autentyzm sytuacji. Ale żeby nie było, że to tylko zdjęcia. Ten ślub to setka historii, a kolejną ujawniła Panna Młoda, która zdradziła, że taką samą datę dzienną mają w swoim akcie ich rodzice.
Zabytkowy kościół św. Barbary w Górze
Ze wszystkich ślubów, które miałem przyjemność fotografować, ten zdecydowanie znajduje się w czołówce najbardziej emocjonalnych. Chcecie mi zarzucić, że każdy ślub to emocje? Racja. Ale na którym są one tak wielkie, że do zabytkowego drewnianego kościółka św. Barbary w Górze przyjeżdża z drugiego końca Polski znajomy ksiądz Młodych, żeby poprowadzić ich ceremonię? To wspaniałe miejsce, ale przede wszystkim zebrali się tam wspaniali ludzie. Rodzina, przyjaciele, znajomi – wszyscy szczęśliwi, ale szczęśliwi nie dzięki przyklejonym uśmiechom służbowym, tylko radośni z serca.
Wesele w Bieruniu
Wesele odbyło się w “Remizie” w Bieruniu i zdecydowanie zasługuje na pięć gwiazdek. Dwudniowa impreza, którą prowadzili zespół MEDIUM (www) i Wodzirej Adams (www) to wybuchowa mieszanka, która zapewniła nie tylko tło muzyczne, ale przede wszystkim atmosferę sprzyjającą rozładowaniu wszystkich pozytywnych emocji. Przy tym Dominice, Pawłowi i mi wystarczyło 10 minut przerwy, żeby na jesiennej drodze zrobić całkiem dobry wstęp do pleneru. Żeby zawsze aura była tak sprzyjająca, a magia zwykłych skądinąd miejsc tak silna, tak magnetyczna i piękna… Moglibyśmy pewnie zostać dłużej, ale na salę weselną ciągnęło nas nad wyraz silnie. To było jedno z tych wesel, na których goście rozumieją, co znaczy dobra zabawa – bawili się wszyscy.
Wschód słońca nad jeziorem Szczyrbskim
Reszta czarów to już plener. Wschód słońca nad tatrzańskim Szczyrbskim Jeziorem. Pogoda miała być tłem, ale stała się czymś więcej, bo jesień w górach jest nie do przebicia. Znów: całkiem zwyczajne miejsce, bo Młodzi na kolejne miejsce pleneru wymarzyli sobie schronisko w górach. Kto był, ten wie, że w tych miejscach jest tylko tyle niezwykłości, ile każdy zostawia tam emocji. Oni zostawili mnóstwo, więc to, co dla ludzi z zewnątrz jest nieprzesadnie atrakcyjnym schroniskiem, dla nich jest miejscem, w których zostały serca i dusze.
Bardzo bym chciał, żeby zdjęcia miały moc zaklinania żywych emocji i choć tym razem naprawdę zrobiłem wszystko, cały czas mam niedosyt. To tak piękny ślub i tak doskonałe uczucie, że nikt nie byłby w stanie zebrać tego wszystkiego na jednej fotografii.